Czy zakonnik rzeczywiście zgwałcił? Prokuratura sprawdzi wiarygodność oskarżającej go 19-latki

Prokuratura chce raz jeszcze przesłuchać 19-latkę, która oskarżyła o gwałt gdańskiego zakonnika. Do przesłuchania – w obecności biegłego psychologa – ma dojść w czwartek, 14 listopada. Opinia biegłego znana będzie za kilka tygodni.

Ponowne przesłuchanie pokrzywdzonej 19-latki, i to w obecności biegłego psychologa, prokuratorzy uznali za konieczne, gdyż dowiedzieli się, że dziewczyna leczy się psychiatrycznie. Póki co jednak, do śledczych dotarła tylko informacja, iż skorzystała ona z pomocy specjalisty już po rzekomym gwałcie, którego miała paść ofiarą.

Prowadzący śledztwo nie mogą jednak wykluczyć, że problemy kobiety nie są wynikiem traumatycznych zdarzeń, do których miało dojść w lipcu, w jednym z gdańskich hoteli. Mimo to, chcą przesłuchać 19-latkę raz jeszcze i sprawdzić wiarygodność jej wcześniejszych zeznań.

– Tak naprawdę kluczowa będzie opinia biegłego, który będzie przy przesłuchaniu i to ona pokaże, jak możemy oceniać pozostały materiał dowodowy. Sprawa może się równie dobrze zakończyć aktem oskarżenia, jak i umorzeniem – mówi Renata Klonowska, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście.

Przypomnijmy, że o sprawie zrobiło się głośno w lipcu. Wówczas to młoda kobieta poinformowała policję o gwałcie, którego miał się na niej dopuścić 37-letni mężczyzna, jak się później okazało – zakonnik z Gdańska.

Według zeznań kobieta poznała go na ulicy. Dosłownie. On jechał motocyklem, ona skuterem. Razem zatrzymali się na światłach i zaczęli rozmawiać. Rozmowę kontynuowali przy piwie. Wieczorem trafili do pokoju hotelowego, który wynajął mężczyzna. Oboje byli pijani. W nocy miało między nimi dojść do zbliżenia – jak twierdzi kobieta – bez jej zgody.

Policja bez problemu zatrzymała domniemanego gwałciciela, bo… zostawił on 19-latce swój numer telefonu.

Zakonnik – dobrze zbudowany, długowłosy mężczyzna – do winy się nie przyznał, twierdził, że do kontaktu seksualnego między nim a 19-letnią kobietą doszło, jednak za obopólną zgodą.

Stawiając mu zarzuty prokuratura oparła się praktycznie tylko i wyłącznie na zeznaniach poszkodowanej kobiety. Zakonnik trafił do aresztu, spędził w nim jednak tylko kilka dni, bo gdański Sąd Okręgowy uznał, że dowody są zbyt słabe, aby mężczyznę tymczasowo aresztować. 37-latek – kiedy znalazł się na wolności – porzucił habit.

[2013.11.14] Trojmiasto.pl

Możliwość komentowania jest wyłączona.