FiM – Pazery
Pieniądze i dobra materialne przedkładają nad wszystko, zwłaszcza nad tzw. powołanie. O takich księżach mówi się: pazery.
Oto kilka przykładów księżowskiej pazerności.
56-letnia mieszkanka wsi Kuków k. Suwałk kilka miesięcy temu trafiła do domu pomocy społecznej pod Białymstokiem. Któregoś dnia odwiedził ją ks. Szymon Klimaszewski, proboszcz z parafii Błogosławionej Anieli Sala. Jak przystało na troskliwego kapłana, zabrał parafiankę na spacerek i przy okazji wpadli razem do notariusza. Tam Dorota M., o której mieszkańcy Kukowa mówią, że „ma w głowie bałagan”, podpisała co trzeba i proboszcz stał się właścicielem jej chałupy oraz
70-arowej działki.
Wkrótce rodzina Doroty M. zorientowała się, że ksiądz wystawił ich ojcowiznę na sprzedaż za 60 tysięcy zł. Zawiadomili prokuraturę, ale ta błyskawicznie umorzyła śledztwo, bo w papierach wszystko było w porządku. Co prawda „darowizna” Doroty M. na rzecz parafii wyceniona została zaledwie na 6 tysięcy złotych i powinien ją zakwestionować urząd skarbowy, ale przecież wielebnemu nie można było zrobić takiego świństwa.
Proboszcz z Kukowa mógł zatem dowolnie rozporządzać wyłudzonym majątkiem i tak też uczynił, sprzedając go za 50 tys. złotych. Przesłuchana przez policjantów Dorota M. jest przekonana, że dom i ziemia nadal do niej należą i zapowiada, że gdy wyzdrowieje, powróci na ojcowiznę…
###
Kolejnym pazerem jest ksiądz Jacek Brzóska z Kolnicy k. Augustowa. Zarządza zaledwie 700-osobową parafią, a jednak stać go było na zakup… helikoptera. Kupił go od wojska w ubiegłym roku – pewnie zamierza z góry oglądać miejscowe jeziora i lasy. Wielebny, który w Kolnicy przebywa już dziesięć lat, jest miłośnikiem natury. Zapewne z tego powodu trzy lata temu nabył działkę, która graniczy bezpośrednio z jeziorem Kolno, leżącym na terenie chronionego krajobrazu. Ks. Brzóska musi teraz tłumaczyć się z nielegalnej wycinki drzew przy jeziorze.
Sprawa (odkrył ją Krzysztof Oniszczuk, wojewódzki konserwator przyrody) trafiła do Prokuratury Rejonowej w Augustowie. Ponieważ jednak młyny sprawiedliwości mielą tu powoli i „po bożemu”, wielebnemu zapewne włos z głowy nie spadnie.
###
Ksiądz Bartosz R., do niedawna pracujący w schronisku Brata Alberta „Nasze Gospodarstwo” w Nowym Skoszynie, został oskarżony przez prokuraturę w Ostrowcu o kradzież komputera, pralki, telefonu, nawozów i pieniędzy.
– Księdza Bartosza przysłał do schroniska biskup sandomierski – opowiada jeden z mieszkańców Nowego Skoszyna. – Miał pomagać 76-letniemu ks. Janowi Mikosowi.
Młody ksiądz zaczął gospodarowanie od kosztownego remontu swoich pokojów, a potem zajął się finansami schroniska. Gdy po pewnym czasie skontrolowano dokumenty „Naszego Gospodarstwa”, nadużyciami trzeba było zainteresować prokuratora. Najbardziej zawiedziony jest ks. Mikos, który młodego kapłana przyjął bardzo ciepło i potraktował jako swojego następcę.
– Zapoznałem go z obowiązkami, bo nie mam już sił, by prowadzić schronisko, a on sprawiał dobre wrażenie – mówi sędziwy kapłan. – Wkradł się w moje łaski i okazało się teraz, że oszukał poszkodowanych przez los ludzi.
Ksiądz Bartosz R. do niczego się nie przyznaje i dziwi się zarzutom, bo przecież „tyrał jak wół”, a teraz ma kłopoty z prokuraturą.
[2005] FaktyiMity.pl Nr 7(250)/2005
This entry was posted on 2013.08.17 at 16:16 and is filed under x. Bartosz R. (Nowy Skoszyn), x. Jacek Brzóska, x. Jan Mikos, x. Szymon Klimaszewski with tags Kolnica, Kuków, Nowy Skoszyn, Podlaskie, Świętokrzyskie. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. Both comments and pings are currently closed.
Możliwość komentowania jest wyłączona.