FiM – Baty za kwiaty
Ksiądz z Piotrkowa Trybunalskiego pobił trzy dziewczynki. Szkoda, że nie zabił, bo małe diablice zrywały kwiatki… z przykościelnych rabatek!
– To kłamstwo – mówi ksiądz Władysław K., proboszcz piotrkowskiej parafii pw. śś. Jacka i Doroty, gdy rozmawiam z nim w niedzielne popołudnie, kilka dni po zdarzeniu. Wielebny jest zirytowany oskarżeniami, czuć od niego alkohol. – To plotki rozsiewane przez złych ludzi!
Do zdarzenia, które doprowadziło piotrkowskiego proboszcza przed oblicze sądu, doszło w lipcu ubiegłego roku. Jowita, Kinga i Ola, piotrkowianki w wieku 9–10 lat, wybrały się do ogródka przy plebanii po róże, które chciały wręczyć koledze leżącemu w szpitalu. W pewnej chwili dziewczynki dostrzegł proboszcz i przywołał je do siebie. Jowita i Kinga – wystraszone – podeszły do wielebnego, ten zaś, niewiele myśląc, chwycił je za głowy i zderzył niczym poznańskie koziołki. Kinga na dodatek otrzymała jeszcze siarczysty policzek. Jakby tego było mało, księżulo uwięził jedną z dziewczynek w budynku plebanii, ale drugiej – na szczęście – udało się wyrwać i o wszystkim opowiedzieć mamie. Tyle z relacji samych dzieci.
Gdy rodzicielka pośpieszyła z odsieczą „aresztowanej” Jowicie, zastała księdza całkowicie pijanego. Wkrótce do policji wpłynął oficjalny meldunek w sprawie pobicia.
69-letni ks. Władysław K., kierujący piotrkowską parafią od końca 1991 roku, nie ukrywał, że widział wspomniane dziewczynki, ale o żadnym pobiciu, jak twierdził, nie było mowy. Ot, pogonił tylko smarkule. Matka Jowity – Lucyna W. – wniosła jednak sprawę do Sądu Rejonowego i oskarżyła księdza o naruszenie nietykalności cielesnej jej córki. Rozprawa pojednawcza nie przyniosła efektu i ostatecznie doszło do procesu… przy drzwiach zamkniętych.
Choć ksiądz konsekwentnie szedł w zaparte, sąd – opierając się na opiniach biegłych – dał jednak wiarę zeznaniom dziewczynek. Proboszcz skazany został na 800 złotych grzywny i musi też pokryć koszty procesowe.
Matka 10-letniej Kingi nie zdecydowała się na zaskarżenie klechy, choć ma wyniki obdukcji lekarskiej dziecka.
– Wyrok jest śmiesznie niski, ale szkoda czasu na procesowanie się z proboszczem – mówi Wioletta Ś.– Ten człowiek kilkakrotnie uderzył moją córkę w twarz i powinien za to odpowiadać jak każdy obywatel, tymczasem sąd potraktował go niezwykle łagodnie. Ksiądz nadal jest na plebanii, nie raczył przeprosić ani dziewczynek, ani ich rodziców.
Co na to sam proboszcz? Podobno leczy się i… pije nadal.
[2005] FaktyiMity.pl Nr 18(270)/2005