Pobożny opór

Pedofilia na prowincji: dobry ksiądz dyma zepsutego chłopca.

Na początku roku media klepały: sąd w Inowrocławiu skazał franciszkanina z Pakości na 4,5 roku bezwzględnego więzienia za molestowanie seksualne ucznia. Do zamknięcia numeru mnich nie złożył apelacji od tego wyroku.

Chłopcu pomógł nauczyciel. Jako jedyny uwierzył w słowa ofiary. Dziś sam jest ofiarą. Naiwniak pomyślał, że księżom nie wolno głaskać dziecięcych siusiaków.

•••
Ryszard Kuflewicz ma 57 lat. Wygląda jak dziadek mróz. Uczy WOS-u w gimnazjum w Pakości. Od lat wybierany jest na szkolnego rzecznika uczniów. Ma podejście do szczeniaków. Zasiada też w radzie miejskiej.

O problemie Wiktora dowiedział się 23 marca 2007 r. Na przerwie, zamiast wsuwać chleb z serem i zagryzać jabłkiem, zapłakany chłopiec dłubał coś przy oknie. Kuflewicz przestraszył się, że młody chce wyskoczyć. Wiktor był w trzeciej klasie, a wiadomo, jak gimnazjum ryje młodym berety. Wziął go na rozmowę. Za pierwszym razem niczego się nie dowiedział. Same banały okresu dojrzewania. – Nikt mnie nie rozumie, a już w ogóle starzy, jest mi smutno i chcę zostać sam – mówił młody. To go zostawił.

Na drugą rozmowę Wiktor przyszedł jeszcze tego samego dnia.
– Pan pewnie też mi nie uwierzy… – zaczął chłopak. Wyznał, że jest wykorzystywany seksualnie przez pracującego w szkole franciszkanina – ojca Seweryna.
Wiktor był ministrantem. Głęboko wierzył. Jak cała rodzina. Po mszach, do których służył, zaczynała się kolejna służba. Dla ojca Seweryna. Franciszkanin zmuszał go do rozbierania, dotykał członka, sutek i pośladków. Robił rozbierane sesje fotograficzne. Dawał czekoladki i obiecywał kolejne tabliczki, jeśli będzie dawał się dotykać… I tak kilka razy w tygodniu. Przez 4 lata.

•••
Wiktor powiedział mamie. Nic nie pomogło. Mama poszła do pakościńskiego klasztoru franciszkanów zapytać, czy to prawda. Nieprawda – usłyszała. Syn zmyśla. Wiktor skapitulował, gdy na kolędę, która odbyła się po wizycie matki w klasztorze, przyszedł ojciec Seweryn.

– Mama podała mu rękę – powtarzał w kółko dzieciak kiwając się na krześle.

Ten uścisk oznaczał: wierzę ojcu. Zaufanie do starych chłopiec okupił długim opieprzem od ojca Seweryna, bo to miała być przecież ich tajemnica… Nadal był pluszakiem zakonnika.
Poprosił o pomoc Kufla – jak mówią na nauczyciela – bo zna jego stosunek do Kościoła. Wszyscy wiedzą: nie chodzi i nie wierzy. Kuflewicz zrobił, co mógł. Napisał notatkę służbową. Powiadomił dyrektorkę. Ona policję. Dalej poszło samo.

•••
To, że Kuflewicz jako jedyny nie odwrócił się od chłopca, którego głęboka wiara w Boga wykorzystywana była przez zwyrodnialca w sukience, wcale nie podobało się ludziom z Pakości. Widzieli to inaczej. Oto ateista podnosi rękę na Kościół.

Miasto jest małe. Pięć tysięcy mieszkańców. Zakon jest w mieście od XVII w., Kuflewicz od 56 lat. Powinien odpuścić. Pierwsze, co zdziwiło nauczyciela, to reakcja szkolnej psycholog. Zapytała, czy zdaje sobie sprawę z tego, co robi. Bo to przecież Wiciu… W mieście mówi się Wiciu. Gdy Wiciu zechce kopnąć w drzwi, to kopie. Trudne dziecko. Miał indywidualny tok nauczania. Dziwny, znaczy zmyśla.

Nikt nie uwierzył. Prokuratura, która zazwyczaj chętna jest do aresztowania podejrzanych o pedofilię, zdecydowała się użyć środka zapobiegawczego dopiero po pół roku od poinformowania policji. Dzieci nauczyciela regularnie przynosiły do domu kolejne wieści o wrogości wobec ich ojca. Mieszkańcy widzieli winę, ale nie w dotykaniu niepełnosprawnego chłopca, tylko we wsadzeniu do aresztu niewinnego ojczulka. W kolejce po schab żona słuchała, że Kufel perfidnie wykorzystuje chorego psychicznie chłopca, któremu nie można wierzyć, bo z gołą dupą po szkole latał. A jeśli nawet chłopak nie zmyśla, to może mu się to podobało, skoro aż 4 lata dawał się wykorzystywać.

Mówili, że Kufel nie usiądzie na dupie, nim nie znajdzie sobie wroga. Owszem, dobry nauczyciel, ale tylko dlatego, że daje 40 minut na jedzenie kanapek, a przez 5 minut prowadzi lekcje. Dlatego co roku dostaje tytuł nauczyciela roku.

Na forum lokalnej gazety pisano: Nauczyciel pije wódkę w miejscach publicznych, szydzi publicznie z Kościoła. W pełni się zgadzam z opinią, że może być to wspólna prowokacja jego i Wicia. Przeszkadzać zaczął nawet pies belfra, z którym chodził na spacery i siał ferment w mieście.

Kuflewicz nie czytał forum, na ludzi nie zwracał uwagi. Robił swoje: jeździł z uczniami na konkursy. Do Senatu na konferencję. Czekał na wyrok sądu i zastanawiał się, jak to możliwe, że w tym kraju kobieta pogryziona przez psa z automatu dostaje opiekę psychologiczną, co podała telewizja, a Wiktorem ani jego rodziną nikt nie chce się zająć.

•••
Gdy 12 stycznia sąd skazał ojca Seweryna, nic się nie zmieniło. Dziennikarz lokalnej gazety zapytał Kuflewicza, czy cieszy się z wygranej. Zakonnicy twierdzą, że jest to intryga szyta grubymi nićmi. Wiktorem nadal nikt się nie zajął. Wyrok nie jest dla mieszkańców dowodem. Na forum znowu zrodził się temat. Sześć stron o Kuflewiczu. Dowiedział się, że jest podłą wulgarną świnią, kiepskim radnym burzącym podstawy moralne mieszkańców odpowiedzialnym za zły wizerunek Pakości w mediach.

Wśród wyzwisk i oskarżeń kilka wpisów pozytywnych, że zrobił dobrze, bo krzywda się działa. Anonimowych.
– Pan sam napisał to w swojej obronie?
– Nie! – odpowiada, nim kończę zadawać pytanie.
Znajomi nauczyciela też tak uważają. Ostatecznie przyznaje, że córka pisała, bo nie wytrzymała ataków.

•••
Mieszkańcy miasteczka są świadomi kosztów utrzymania klasztoru franciszkanów. By nie naruszać spokoju boskich kolegów, gotowi byli poświęcić dziecko, które miało na szczęście kogo poprosić o pomoc. Kuflewicz broni się sam. Jak się zmęczy, to może nie będzie podskakiwał następnym razem.
Moda na wiarę w Kościół jest jak moda na dżinsy. Żadne chwilowe trendy nie są w stanie jej zmienić.

[2009] Tygodnie NIE.pl

Możliwość komentowania jest wyłączona.