Ksiądz zabrał im instrumenty

Bębny, trąbki i kontrabas Kolejowej Orkiestry Dętej zamiast być eksponowane w muzeum, leżą na plebanii parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Stalowej Woli. Kolejarze mają o to pretensje do księdza, a ksiądz? – Będziemy na nich grali – przekonuje „Sztafetę” ks. Jan Folcik, proboszcz parafii.

Sprawa swój początek ma 5 lat temu, ale dopiero teraz jeden z kolejarzy, Tadeusz Laba, poskarżył się naszemu dziennikarzowi.

Za starzy, by grać

6 listopada 2005 roku rozwiązała się Orkiestra Dęta PKP w Rozwadowie. – Decyzję podjęliśmy z konieczności. Kilku z naszych członków jest w podeszłym wieku, co sprawia im trudności w graniu i chodzeniu, mają również problemy ze wzrokiem. Nie mogą dłużej brać czynnego udziału w próbach i występach – mówi nam Tadeusz Laba, który w orkiestrze grał na kontrabasie. To ciężki instrument, a on w podeszłym wieku i dziś schorowany, nie był w stanie dźwigać takiej kolumbryny. Ma wszczepiony rozrusznik serca, nie może się przemęczać.

Pod protokołem z ostatniego oficjalnego spotkania orkiestry oprócz Laby podpisało się jeszcze 9 innych muzykantów. Oprócz rozwiązania zespołu, kolejarze wyrazili w protokole jeszcze jedną wolę. – Życzeniem wszystkich członków orkiestry jest, by instrumenty i nuty w całości przekazać do Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli, gdzie będzie zawsze pamiątka i ślad, że na węźle PKP Rozwadów była i działała taka orkiestra – zadeklarowali wspólnie mężczyźni.

Pismo bez odpowiedzi

Trąbki, kontrabas, bębny i inne instrumenty nie trafiły jednak od razu do Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli. – Były jakieś przeszkody prawne i nie mogliśmy tego bezpośrednio tam przekazać. O pomoc poprosiliśmy proboszcza fary rozwadowskiej Stanisława Czerepaka. Miał od nas przejąć instrumenty i jako parafia przekazać do muzeum. Ale nie zdążył, bo zmarł – opowiada Tadeusz Laba.

Nowym duszpasterzem rozwadowskiej parafii został ksiądz Jan Folcik. Mijały tygodnie, miesiące, potem lata. A instrumenty wciąż nie trafiały do muzeum. W końcu sierpnia 2008 roku zniecierpliwiony Tadeusz Laba nie wytrzymał. Napisał pismo do księdza Folcika. – Szanowny Księże Proboszczu, Kolejowa Orkiestra Dęta w Rozwadowie zwraca się z uprzejmą prośbą o przekazanie zdeponowanych na parafii instrumentów muzycznych Muzeum Regionalnemu w Stalowej Woli. Zgodnie z decyzją członków Orkiestry instrumenty oraz nuty w całości powinny się znaleźć w Muzeum. Prosimy o wyznaczenie przez Księdza Proboszcza terminu przekazania instrumentów, które odbędzie się w obecności członka Orkiestry i pracownika Muzeum – można przeczytać w dokumencie. Do dziś ksiądz Folcik na list nie odpisał.

Muzeum: to nie nasz konflikt

Instrumenty, pochodzące z lat 20. i 30. ubiegłego wieku, miały zostać zaprezentowane na wystawie „COP dla przyszłości”, która wystartowała w grudniu 2007 r. – Chcieliśmy na wystawie stworzyć sklep muzyczny z tamtej epoki. Instrumenty orkiestry były dokładnie z tamtego okresu – wspomina Aneta Garanty, historyk z Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli.

Jednak o parafii złego słowa nie powie. Współpraca pomiędzy muzeum a farą układa się więcej niż dobrze. – Ksiądz proboszcz udostępnia nam kościół, gdy zachodzi potrzeba oprowadzenia tam wycieczek. Gdy przyszedł do parafii, podczas robienia porządków przekazał muzeum wiele cennych sakralnych pamiątek – wylicza Aneta Garanty. Nikt z muzeum nie chce się wtrącać w konflikt pomiędzy księdzem a kolejarzami. Choć wiekowe instrumenty byłyby cennymi eksponatami w placówce.

Czyje to instrumenty

Zadzwoniliśmy do księdza Jana Folcika i zapytaliśmy, dlaczego jeszcze nie spełnił woli wiekowych muzykantów i nie przekazał instrumentów do muzeum. Rozmowa trwała 75 sekund. – Trzeba powiedzieć jasno, że to parafia jest właścicielem instrumentów i podjęła decyzję, że je zatrzymuje i nikomu nie przekazuje. Koniec i kropka – odpowiedział proboszcz Folcik. Zapytaliśmy w takim razie, co stanie się z instrumentami, komu będą służyły? – Będzie czas, będziemy grali, dziękuję bardzo – stwierdził proboszcz fary i rozłączył się.

Według Tadeusza Laby, instrumenty, choć pod względem muzealnym są cenne, większej wartości materialnej nie przedstawiają. I do grania nie bardzo się nadają. – Instrumenty są stare i wypracowane. Ja na swoim grałem ponad 50 lat, a kupiłem już używany. Instrumenty nie są własnością parafii, lecz kolei. I my także, członkowie orkiestry, składaliśmy się by je kupić – podkreśla mężczyzna.

Co członkowie orkiestry zamierzają zrobić w tej sprawie, wobec nieprzejednanej postawy proboszcza? – Ja się z księdzem o instrumenty bić nie będę. Jest mi bardzo przykro, że nie chce spełnić naszej woli – dodaje Tadeusz Laba.

[2010] Sztafeta.pl

Możliwość komentowania jest wyłączona.