FiM – Ksiądz eksportowy

Polskiego duchownego oddelegowano do strzyżenia owieczek w USA. Wrócił z wyrokiem za napad i próbę gwałtu, a przy okazji doprowadził na skraj bankructwa dwie diecezje, które zostały zmuszone do wypłaty jego ofierze horrendalnego odszkodowania.

Ksiądz Władysław G. z diecezji tarnowskiej po wyświęceniu zaliczył w charakterze wikariusza sześć chudziutkich wiejskich placówek, aż wreszcie w 1998 r. biskup wysłał go do Ameryki po dolary. Tam ks. Władysław rozpoczął od archidiecezji Newark (stan New Jersey), ale już po kilku miesiącach duszpasterstwa w parafii św. Wojciecha jego ówczesny przełożony – ks. Ronald Marczewski – sporządził tajną notatkę (z datą 28 grudnia), w której czytamy: „Zostałem dziś poinformowany, że diakon Joe Lubas wszedł wczoraj do zakrystii i ujrzał ks. Waltera (imię używane przez Władysława G. na obczyźnie – dop. red.) obejmującego i całującego chórzystkę Carolyn. Ta odpychała księdza. Stwierdziła, że nie zdarzyło się to po raz pierwszy. Podczas konfrontacji ks. Walter wyjaśnił, że składał tylko życzenia świąteczne i noworoczne”.

Z dalszej części notatki dowiadujemy się, że ks. Władysław był już w tych sprawach recydywistą. „Po raz trzeci rozmawiałem z ks. Walterem o jego zachowaniu, wyjaśniając mu, że w Ameryce nie praktykuje się fizycznych zalotów, jeśli kobieta ich nie akceptuje. Wcześniej zachowywał się w ten sam sposób i używał obscenicznych określeń seksualnych wobec pracującej przy kościele Felicji Bober. Także kilkoro parafian powiedziało mi, że ks. Walter używa wulgarnych słów. Obszernie wyjaśniałem mu sytuację, a ks. Chester Zalubski tłumaczył moje uwagi na język polski. Ks. Walter odpowiedział, że tylko starał się uczyć angielskich idiomów. 14 grudnia 2008 r. rozmawiałem o nim z arcybiskupem (Theodore Mc Carrick, metropolita Newark – dop. red.). Zasugerował przeniesienie ks. Waltera do parafii, której proboszcz mówi po polsku, aby lepiej ocenić sytuację. Arcybiskup obiecał znaleźć zastępstwo za ks. Waltera” – napisał w zakończeniu ks. Marczewski.

Ksiądz Władysław wprawdzie zmienił parafię, ale nie upodobania. Archidiecezja załatwiła mu transfer do diecezji Orlando dopiero po tym, jak policja wszczęła dwa niezależne śledztwa o nękanie seksualne kobiet. Kluczową rolę w operacji przeniesienia odegrał bp Ryszard Karpiński, ówczesny Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji (fakt zaangażowania hierarchy ujawniono w toku procesu sądowego, o którym za chwilę). Na pożegnanie ks. Władysław dostał śliczną laurkę. „Przewielebny Walter G(…) jest osobą o dobrym charakterze moralnym i reputacji” – zapewnił w imieniu arcybiskupa ks. Arthur Serratelli (obecnie ordynariusz diecezji Paterson) w piśmie do biskupa Orlando Norberta Dorseya z 28 kwietnia 2004 r.

W toku przeprowadzki nasz rodak profilaktycznie zmienił nazwisko na Fisher. Już 12 października tego samego roku włamał się do domu Bożeny Z. (znajoma emigrantka z Polski), powalił ją na podłogę, zerwał z niej ubranie i próbował zgwałcić. Kobieta zaciekle broniła się, aż wreszcie zdołała uciec (wybiegła na ulicę w samych majtkach oraz staniku). Zaalarmowała później miejscowego proboszcza i kurię, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

Ponieważ duchowny nie ustawał w zalotach (m.in. uporczywie śledził ofiarę), Bożena Z. zgłosiła problem policji. 17 maja 2005 r. sąd wydał nakaz aresztowania „przewielebnego”. Najpierw siedział on w specjalistycznym ośrodku opiekuńczym, skąd przeniesiono go (za nieprzestrzeganie regulaminu) do normalnego więzienia.

Podczas procesu ks. Władysław przyznał się do winy. W sierpniu 2007 r. został skazany na 4 lata wolnościowej terapii psychologicznej z nadzorem kuratora (uwzględniono mu przy tym czas spędzony za kratkami). Ciężki cios spadł ponadto na kościelne centrale w Newark i w Orlando, które Bożena Z. pozwała (solidarnie) o 5 mln dol. odszkodowania za brak reakcji na seksualne wybryki kapłana. Sprawa zakończyła się dopiero niedawno. Strony zawarły ugodę, a według naszych nieoficjalnych informacji wynegocjowano ostatecznie 2,4 mln dol.

Ks. Władysław (58 l.) wrócił już do macierzystej diecezji tarnowskiej oraz poprzedniego nazwiska. Wylizał rany i pracuje w bardzo dochodowej parafii. Odprawia msze, spowiada, udziela komunii, namaszcza, bryluje na salonach lokalnej władzy. W rozmowie z „FiM” tłumaczył: – Nie ma o czym mówić, skoro zakończyło się szczęśliwie. Ja jestem niewinny i spokojny w sumieniu, bo jakbym nie był, to nie mógłbym ludziom spojrzeć w oczy. Wziąłem winę na siebie, żeby pewna osoba nie poszła do więzienia. Ci amerykańscy księża faktycznie czasem nabroją, przez co inni są krzywdzeni. W Polsce przełożeni stwierdzili, że wszystko jest w porządku i nie ma żadnych podstaw, żeby mnie odsunąć od kapłaństwa. Bardzo im jestem za to wdzięczny.

Pośredniczymy w przekazaniu tegoż podziękowania biskupowi tarnowskiemu Andrzejowi Jeżowi, bowiem jakakolwiek kara nałożona na księdza byłaby rażącym złamaniem standardów obowiązujących w polskim Kościele…

[2014.05.16] FaktyiMity.pl

Możliwość komentowania jest wyłączona.