FiM – Na Maksa

Młody wikary z archidiecezji katowickiej ma wszelkie zadatki ku temu, żeby skończyć jak pewien znany prałat z Gdańska. Seksualne upodobania, lekka ręka do wydawania pieniędzy na kilkunastoletnich utrzymanków – no po prostu wypisz, wymaluj…

Ksiądz Ireneusz P. jest wikariuszem parafii w Rudzie Śląskiej i katechetą w jednej z tamtejszych szkół ponadpodstawowych. Naucza w niej między innymi, że homoseksualizm jest zboczeniem, którego Kościół kat. żadną miarą tolerować nie może. A gdy już skończy lekcje i odprawi mszę św., przeistacza się w Maksa – postać bardzo popularną w środowisku śląskich gejów. Najbardziej zaś znaną z tego, że na kochanków wydaje kwoty wprost niewyobrażalne dla wiernych, którzy przecież składają się na księżowskie rachunki za seks.

– Maksa poznałem, mając 16 lat. Przez krótki czas mieszkałem u niego na plebanii, później wynajął mi mieszkanie w Gliwicach na osiedlu Sikornik przy ulicy Zimorodka 3. Umowa była na niego, a właścicielka wiedziała, że Maks jest księdzem i pomaga w ten sposób biednemu studentowi z prowincji. Hojny był, nie powiem: kupił mi kino domowe i regularnie płacił po kilka tysięcy złotych kieszonkowego. Był tylko problem z seksem, bo ten facet absolutnie mnie nie pociągał. Tłusty do obrzydzenia… – wspomina Sebastian.

O nim samym kolega „z branży” mówi tak:
– Zdradzał Maksa i wykorzystywał bez umiaru. Chciał coraz więcej – gdy przestało mu wystarczać dwa, trzy tysiące złotych miesięcznie, to zażądał od Maksa dziesięciu. I dostawał je! Przyprowadzał sobie tam, na Zimorodka, inne „przegięte ciotki”, aż w końcu sąsiedzi zaczęli coś przebąkiwać o domu schadzek. A Maks, zamiast rozstać się z tym naciągaczem, wynajął mu jeszcze jedno mieszkanie, żeby jego Sebuś miał gdzie poszaleć. Dopiero wtedy, gdy Sebastian kazał sobie płacić piętnaście tysięcy miesięcznie, Maks poszedł po rozum do głowy i rozstał się z nim – ujawnia nam cherubinek o imieniu (umownym) Dawid, poprzednik Sebastiana w łóżku księdza Ireneusza.

Rozstanie, o którym mówi, było niezwykle burzliwe. Pleban, chcąc zrekompensować sobie nakłady finansowe, o mały włos nie puścił z dymem domu, w którym mieszkał odsunięty od koryta Sebastian:

– Wynajął jakichś mięśniaków, aby mnie uszkodzili. Usiłowali wyważyć drzwi, jednak im się nie udało. Na odchodnym podpalili je. Wiem, że posługiwali się telefonem komórkowym o numerze 507 685 135, bo wyświetlił mi się, gdy przysłali SMS-a z pogróżkami. Nigdzie tego nie zgłaszałem, bo Maks opowiadał, że ma znajomych sędziów i prokuratorów, a z jednym to nawet się przyjaźni. Mówią, że go zdradzałem? On nie był lepszy. Gdybyście mieli możliwość sprawdzenia billingów jego komórki numer 601 970 0(…)5, przekonalibyście się, ile razy wydzwaniał na 604 185 595 do agencji gejowskiej „Raj” w Gliwicach.

Udało nam się przeniknąć do środowiska młodych chłopców, świadczących w Katowicach usługi seksualne za pieniądze. Okazało się, że ks. Ireneusz (fot. powyżej) jest wśród nich doskonale znany. Spotkanym w klubie „Luna” wystarczył rzut oka na zdjęcie i usłyszeliśmy:
– O, Maksio! A w co on się przebrał?

Gdy zagwarantowaliśmy naszym rozmówcom anonimowość, ujawnili kilka ciekawostek, które przemilczał Dawid:
– Ten dzieciak naciągnął Maksa na ciężkie pieniądze. Za jego komórkę płacił rachunki po kilkaset złotych miesięcznie. Dawid wpadł, gdy opowiedział, że matka leży w szpitalu i potrzebuje forsy na operację. Maks dał mu równe 10 tysięcy złotych, ale coś go tknęło i sprawdził. Okazało się, że mama jest zdrowa jak rydz. Odgrażał się później sądem, bo podobno seksu między nimi nie było, tylko „przytulanki-obmacywanki”. Zastanawiałem się nieraz, skąd Maks ma tyle kasy, bo widziałem go niedawno w sportowej wersji opla astry, choć krótko wcześniej jeździł czarną vectrą na numerach bodajże SRB P40(…) – zaczął 19-letni Kamil, przedstawiający się jako aktor filmów pornograficznych.

Wypada przyznać, że młodzieńcy, z którymi ksiądz Ireneusz nie sypiał, wypowiadają się o nim z sympatią i współczuciem:
– Miał kiedyś mocno zwariowanego chłopaka z Warszawy. Ten był dla Maksa bardzo niedobry. Wystarczyło, że się trochę wkurzył  i Maks od razu dostawał w dziób, jeśli tylko był pod ręką. Naprawdę, nie zasłużył na takie chamskie traktowanie – wyraził swoją opinię „Tommy”.

Jednak stosunkowo najlepiej zna wikarego z Rudy Śląskiej osiemnastolatek, który prosi o anonimowość:
– Maks szuka stałego związku. Choć twierdzi, że za seks nigdy nie płacił i płacić nie zamierza, to wydał już na dotychczasowych partnerów tyle, że mógłby sobie za te pieniądze niezłą willę postawić. Namawiał kiedyś mojego „byłego”. Chciał mu wynająć mieszkanie i gwarantował solidne kieszonkowe, ale tylko pod warunkiem, że będą ze sobą na dłużej. Jaki jest w łóżku? „Przegięty”, czyli pasywny. Najbardziej lubi się całować, czysty seks mniej go pociąga. Może dlatego, że natura obdarzyła Maksa zaledwie siedmioma centymetrami… Dokładnie tyle, a wiem o tym z kilku pewnych źródeł. Zdecydowanie preferuje chłopaków o delikatnej urodzie, takich dzieciaczków. Na „pakerów” się nie pisze.

Mamy w redakcji zasadę, że dorosłym ludziom, nawet księżom, pod kołdrę nie zaglądamy. Ponieważ jednak księżowską obłudę oraz pedofilię tępimy bezwzględnie, to czasem (dla kontroli) sprawdzamy, czy pod rzeczoną kołdrą nie ma przypadkiem dzieciaka. Ksiądz Ireneusz P. jest jeszcze na tyle młody, że nie bierze się za chłopców mających mniej niż 15 lat (zagrożenie więzieniem), jednak z biegiem lat zacznie pewnie gustować w coraz młodszych kochankach.

Ostrzegamy zatem zarówno jego, jak i katowickich biskupów – za jakiś czas sprawdzimy metrykę aktualnego kochanka Maksa.

[2005] FaktyiMity.pl Nr 9(261)/2005

Możliwość komentowania jest wyłączona.