FiM – Misja specjalna

Katecheci ruszyli do szkół kilkanaście lat temu, aby rozbudzać w maluczkich wiarę w jedynie słuszną Bozię. Dla stanu polskiej religijności efekty ich pracy są żadne. O moralności wychowanków… lepiej nie wspominać.

Młodzież odchodzi od Kościoła, nie chce religii – tym bardziej w szkole – i nie praktykuje. Rośnie odsetek przestępczości wśród uczniów. Przymusowa katecheza sytuacji nie polepsza. Wpływ kleru na młodzież jest śladowy.

Jak dziś wyglądają katechezy? Jedni odrabiają lekcje, bo za chwilę będzie matematyka, inni pałaszują przyniesione z domu drugie śniadanie. Inni nie chcą się modlić i zadają pytania. Prowokujące. Spośród 30 osób słuchają może trzy, cztery w pierwszych ławkach. Na katechezie działa zwykle kółko dyskusyjne rozwodzące się nad najnowszą modą dla nastolatek oraz klub fanów konsoli playstation. Ksiądz marzy o jednym – byle jak najszybciej zadzwonił dzwonek.

Ten obrazek, podpatrzony w jednym z łódzkich gimnazjów, pasuje idealnie do większości szkół. Nic zatem dziwnego, że niektórym katechetom puszczają nerwy.

Ksiądz Krzysztof Wojnarowski religii uczy w Zespole Szkół Sportowych nr 1 w Krapkowicach. Od czterech lat. Dzieciaki mówią o nim, że rękę ma ciężką i często jej używa. Bicie dziennikiem po głowie, ciąganie za włosy, straszenie paskiem i ciągłe pogróżki nikogo tu nie zaskakują. Bywa gorzej, kiedy ksiądz ma zły dzień. Dwa lata temu przekonał się o tym 10-letni Tomek. Trafił nawet na dwa tygodnie do szpitala z podejrzeniem urazu mózgoczaszki po solidnym ciosie od katechety. Sprawa jednak rozeszła się po kościach, gdyż pani dyrektor Teresa Wicharyobiecała matce chłopca, że porozmawia z księdzem i nikt już jej syna więcej nie uderzy. Jego nie uderzył, ale w szkole innych dzieci jest pod dostatkiem.

Ostatnio trafiło na Adriana. Dostał tęgie lanie księżym paskiem, bo rozmawiał. Matka chłopca nie układała się z dyrekcją, tylko od razu pobiegła na policję. Jarosław Waligóra, rzecznik prasowy komendy w Krapkowicach, informuje, że prokurator w tym przypadku polecił wszcząć postępowanie z urzędu, biorąc pod uwagę ważny interes społeczny oraz to, że podejrzanym jest ksiądz. Postępowanie wyjaśniające potrwa do 18 stycznia. Dyrektor Wichary żadnych informacji na temat swojego pracownika udzielać nie chce, bo – jak twierdzi – czeka na wynik prokuratorskiego postępowania wyjaśniającego. Zapewnia przy tym, że o pedagogicznych metodach księdza nic nie wiedziała, a dzieci nigdy się nie skarżyły. Sam zainteresowany, który nadal bez przeszkód edukuje dziatwę w „jedynce”, swoje metody wychowawcze nazywa… zabawnymi.

Co na to opolska kuria? Według swoich prawideł, chowa głowę w piasek, chociaż – jak twierdzi ks. Krzysztof Matysek – dyrektor kurialnego wydziału katechetycznego przeprowadził dyscyplinującą rozmowę z proboszczem Wojnarowskim. Oświadczenie, jakie wydał po spotkaniu z podwładnym, zapewne doprowadziło do palpitacji serca rodziców pobitych dzieci. Bo ksiądz Matysek powiedział: „Dla mnie ktoś pobity to już nie wstaje, ma ślady, można mu zrobić obdukcję. A tu tego nie było”…

###

Ksiądz Wojnarowski najwidoczniej należy do tych, którzy nie słuchali uważnie nauk własnego papieża, kiedy ten w 1999 r. w Łowiczu głosił: „Dzięki katechezie Kościół może prowadzić swoją działalność ewangelizacyjną z jeszcze większą skutecznością i w ten sposób poszerzyć zasięg swojej misji. Potrzeba szczególnej wrażliwości ze strony wszystkich, którzy pracują w szkole, aby stworzyć w niej klimat przyjaznego i otwartego dialogu”.

[2008] FaktyiMity.pl Nr (410)/2008

Możliwość komentowania jest wyłączona.